W latach pięćdziesiątych ub.w. Nadpopradzie
zostało objęte badaniami terenowymi przez Państwowy Instytut Sztuki, a
dokładniej przez Krakowską Ekipę Regionalną. Dokonano wówczas nagrań muzykantów
i śpiewaków z Łomnicy, Wierchomli, Rytra, Młodowa i z Piwnicznej[1].
Najstarszymi osobami wówczas nagranymi
byli: mieszkający w Rytrze Franciszek Romik (ur. 1882 r.) i urodzona w 1876 r.
w Łomnicy Katarzyna Fiedor. Śpiewaczka
ta zaśpiewała kilka, dziś już nieznanych pieśni. Istotną jest rzeczą, że zapisy
nutowe (dokonywane wcześniej prawdopodobnie w jej naturalnym środowisku,
nagrania odbywały się w Łącku) są znacznie bardziej ciekawe od ich brzmienia
fonograficznego, gdzie niejako „podporządkowuje” się ona kapeli występującej w
składzie akordeon, klarnet, skrzypce i bęben i śpiewa wszystko na jedną krakowiakową
nutę[2].
Prócz tej kapeli nagrano jeszcze muzykę z Zaczerczyka i z Rytra, w klasycznym
smyczkowym składzie. Repertuar nagranych wykonawców to w znacznej części sądeckie
krakowiaki i piosenki jakich uczono się od wędrownych muzykantów, którzy
wędrowali po jarmarkach i sprzedawali kartki z wydrukowanym,
kilkunastozwrotkowym tekstem śpiewając przy tym melodie. Do najstarszych i najbardziej
tradycyjnych należą nagrane w Łomnicy weselne pieśni obrzędowe. W tym pieśń
wzywająca do przenosin Panny Młodej do domu młodego „Oj siadaj dziewczę
kochanie” i zawierająca wycinek skali lidyjskiej pieśni oczepinowa „Zapłakała
Pani Młodo”. Wartą zauważenia jest
jeszcze jedna rzecz, śpiewanie przez wykonawców pieśni w ich oryginalnych
językach. Żeńska grupa śpiewacza z Zaczerczyka
większość zaprezentowanych utworów śpiewa po Słowacku np. ballada „Mam ja
szumne zahradeczku” przez R.Z Dolina Popradu śpiewana w okrojonej wersji - niestety zatracającej jej balladowy
charakter - jako „Pijowecka drobno wschodzi”, „W tym haicku w tym zełenym”
czyli „Pod gaiczkiem pod zielonym”. W Łomicy zaś np. „Depczyj, depczyj”. Co
ciekawe do dzisiaj najstarsi mieszkańcy Nadpopradzia (urodzeni pod koniec lat
20 ub. w.) śpiewają piosenki w językach sąsiadów, albo w swoistym dialekcie,
który jest pomieszaniem słów ze słowackiego, polskiego i rusińskiego. Podkreślenia
wymagają też zanotowane w latach 50 kołomyjki „Kołomyja, Kołomyja miasto”
(Rytro) i „Dobryj weczer Marysiaju” (Wierchomla) oraz śpiewana przez Franciszka
Romika z Rytra pieśń „Do moje mamusie dróżka zarosła” która dla każdej zwrotki
posiada odrębny wariant melodii[3].
Repertuarem, a przede wszystkim wrażliwością muzyczną wyróżnia się gra skrzypka
Michała Dziubińskiego z Wierchomli. Niestety tego co najważniejsze w tej
muzyce, charakteru gry, nie da się w kilku słowach opisać, wiec posłużę się
porównaniem, że to taki Knapczyk – Duch Czarnych Górali. Szczególnie wyjątkowe
są jego „Obyrtane”, smętne nuty jakby zaklinające góry w skrzypcach.
W 1986 r. badania terenowe
prowadzili pracownicy Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu. Nagrano
wówczas m.in. skrzypka Tadeusza Maślankę tzw. Kytusia z Zaczerczyka, oraz
Tadeusza Maślankę z Bziniaków, heligonistę.
Mimo
przeprowadzonych badań, nadpopradzki folklor muzyczny nie doczekał się żadnego
opracowania. Jak dotąd najrzetelniejszym i najobszerniejszym opisem, jest
dwutomowa praca dyplomowa ówczesnego absolwenta studium folklorystycznego w
Nowym Sączu (1988r.) - Mariana
Adamczyka. Zawiera ona 132 utwory z tekstem polskim i 60 z łemkowskimi. Choć praca
ta w założeniu okrojona jest do miasta Muszyna, wnioski i dokonany w niej opis
folkloru, ma moim zdaniem zastosowanie do całej góralszczyzny Doliny Popradu.
Streszczenie jej zostało wydrukowane w Almanachu Muszyny (1994 r.).
[1]
Przesłuchanie tych taśm (można to zrobić w
Instytucie Sztuki w Warszawie) daje obraz o umiejętności ówczesnych muzykantów
i tego jak wprowadzenie instrumentów dętych (klarnet) i akordeonów spłaszcza
muzykę, warto przejechać się do Warszawy by to stwierdzić.
[3]
Ja znam tą melodię z przedstawień obrzędowych o św. Dorocie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz